22 listopada, w chłodny jesienny poranek wybraliśmy się na spacer do Warszawy śladami Izabeli Łęckiej i Stanisława Wokulskiego. Na kilka godzin przenieśliśmy się w czasy romantyzmu
i pozytywizmu drugiej połowy XIX wieku. Na trasie, wraz z przewodnikiem, szukaliśmy kolejnych miejsc, ilustrowanych odczytywanymi nam fragmentami powieści.
Wśród tych miejsc znalazły się między innymi Cukiernia na rogu Miodowej
i Kapitulnej, (gdzie zaglądał Rzecki), Pałac Paca (gdzie odbyła się tu licytacja kamienicy Łęckich), Kościół Kapucynów (Rzecki zastał tu modlących się o sukces licytacji kamienicy Łęckich – baronową Krzeszowską i Tomasza Łęckiego), Podwale – tu Prus umieścił sklep starego Mincla, w którym młody Rzecki uczył się fachu kupieckiego, nowy sklep Wokulskiego – na Krakowskim Przedmieściu 7, Hotel Europejski (gdzie odbył się bankiet z okazji poświęcenia nowego sklepu Wokulskiego), Teatr Wielki (gdzie Wokulski pierwszy raz zobaczył Izabelę), Krakowskie Przedmieście 4 (gdzie Wokulski wynajmował mieszkanie), Pomnik Bolesława Prusa na Krakowskim Przedmieściu, Uniwersytet Warszawski (w Szkole Głównej studiował na wydziale matematyczno-fizycznym studiował Wokulski), Kościół Św. Krzyża (Baronowa Krzeszowska zamówiła tu msze w intencji męża) oraz Mieszkanie Wokulskiego na Krakowskim Przedmieściu 4.
Rozglądaliśmy się uważnie w poszukiwaniu kamiennego reliefu litery „L”, oznaczającej charakterystyczne miejsca akcji powieści.
A zaczęliśmy od Placu Zamkowego i kościoła św. Anny , gdzie z tarasu widokowego można zobaczyć scenerię “Lalki”….
„Wszystko to roiło się między dwoma długimi ścianami kamienic pstrej barwy, nad którymi górowały wyniosłe fronty świątyń. Na obu zaś końcach ulicy, niby pilnujące miasta szyldwachy, wznosiły się dwa pomniki. Z jednej strony król Zygmunt, stojący na olbrzymiej świecy, pochylał się ku Bernardynom, widocznie pragnąc coś zakomunikować przechodniom, a z drugiej Kopernik.“
Do pełnego obrazu zabrakło nam może tylko widoku strojów, które onegdaj warszawskie damy zamawiały u miejscowych krawców czy w Paryżu i różnorodności okryć głowy, których wówczas używano. Ale czego nie podpowie nam wyobraźnia przy zgłębianiu lektury, film z pewnością dopowie.
My zaś życzymy kolejnym miłośnikom „Lalki” podobnie rozentuzjazmowanych przewodników i sprzyjającej pogody, by mogli w pełni docenić uroki tego odkrywczego spaceru.
Dorota Kolibska